Wciąż wakacyjnie.
Składniki (na ok. 200 ml kremu):
Chociaż za oknem już szaro.
Lemon Curd i zdjęcia z wakacji.
Wciąż wracam do wakacyjnych chwil spędzonych we Włoszech. Wspominam spacery po plażach, pływanie motorówką, nurkowanie... Nocne wypady do Amalfi, burzę nad Wezuwiuszem... Błądzenie wśród rzymskich uliczek, leniwe popołudnia... Muzeum Parmezanu, przygody na trasie... Drogę przez Alpy, bajeczne jeziora... Długo mogłabym tak wymyślać chwile, do których warto wrócić choć na moment.
Właśnie podczas przeglądania zdjęć z wakacji, natrafiłam na zdjęcie z okna "naszego" włoskiego mieszkania. Skalne zbocze, które schodzi wprost do morza. A na zboczu - niekończące się gaje cytrynowe. To było dla mnie inspiracją do przygotowania Lemon Curd w wersji light - idealnie wyważonego w smaku, słodko - kwaśnego żółtego kremu, bez dodatku masła! Kto jeszcze go nie jadł niech natychmiast spróbuje!
Przepis pochodzi z tej strony, z moimi zmianami podaję poniżej.
Składniki (na ok. 200 ml kremu):
- ok. 5 cytryn
- pół szklanki cukru
- opakowanie cukru waniliowego (16 g)
- 2 duże jajka
Na tarce zetrzeć skórkę z 4 cytryn. Wycisnąć sok z tylu cytryn, aby uzyskać 2/3 szklanki soku. Przecedzić przez szmatkę lub drobne sitko. W rondelku wymieszać sok z cytryn, otartą skórkę oraz cukry. Podgrzewać na małym ogniu do całkowitego rozpuszczenia cukru.
W misce lekko ubić jajka. Ciągle ubijając (robiłam to trzepaczką), powoli wlewać cytrynowo-cykrowy roztwór. Ubijać kolejne 2 minuty, po czym z powrotem przelać do rondelka przez szmatkę/drobne sitko. Podgrzewać na wolnym ogniu ciągle mieszając, aż masa zacznie się gotować. Zdjąć z ognia (masa jeszcze trochę zgęstnieje po ostudzeniu).
Przechowywać w lodówce w szczelnie zamkniętym pojemniku.
~ * ~
Chciałabym Was zaprosić do udziału w mojej akcji kulinarnej WEGE STUDENT, którą prowadzę na Durszlaku.
Październik - dla wielu z nas oznacza to tylko jedno. Początek roku akademickiego. Stąd pomysł na nową akcję - Wege Student!
Nieważne na którym roku jesteś - czy dopiero zaczynasz swoją studencką przygodę, czy już ją kończysz.
Nieważne gdzie mieszkasz - czy wciąż w domu, studenckim mieszkaniu, czy może w Akademiku.
Nieważne na jakiej uczelni studiujesz. Nieważne w jakim mieście. Nieważne co.
Ważne jest jedno: Student też człowiek - jeść musi!
Tylko co?
Robione przez rodziców obiady wożone w słoikach? Fast-foody w budkach w drodze na uczelnię? Szybkie przekąski, niekoniecznie zdrowe? Podkradnięty obiad zrobiony przez współlokatora?
Nieważne gdzie mieszkasz - czy wciąż w domu, studenckim mieszkaniu, czy może w Akademiku.
Nieważne na jakiej uczelni studiujesz. Nieważne w jakim mieście. Nieważne co.
Ważne jest jedno: Student też człowiek - jeść musi!
Tylko co?
Robione przez rodziców obiady wożone w słoikach? Fast-foody w budkach w drodze na uczelnię? Szybkie przekąski, niekoniecznie zdrowe? Podkradnięty obiad zrobiony przez współlokatora?
A może tak warto byłoby przygotować coś:
- niedrogiego (wiadomo :P)
- szybkiego (tak aby zdążyć w przerwie między zajęciami)
- wegetariańskiego?
- niedrogiego (wiadomo :P)
- szybkiego (tak aby zdążyć w przerwie między zajęciami)
- wegetariańskiego?
Nie każde studenckie danie to makaron z ketchupem lub parówki z serem. Chciałabym stworzyć małą bazę szybkich i niedrogich wege potraw. Wypróbowanych i całkiem nietypowych ;) Zachęcam do udziału w tej akcji - nawet jeśli nie jesteś wege lub nie jesteś studentem! Zbierzmy przepisy, które spełniają wyżej wymienione wymogi. I mówmy stanowcze NIE dla śmieciowego studenckiego jedzenia!
Zasady akcji:
- można dodać po kilka wpisów z jednego bloga
- nie można dodawać wpisów napisanych przed rozpoczęciem akcji
- dodane wpisy wymagają mojej akceptacji (sprawdzę, czy przepisy są przede wszystkim wegetariańskie, a także niedrogie i szybkie do przygotowania)
- wymaganie jest wklejenie banerka akcji
- wpis musi zawierać zdjęcie potrawy.
Serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w zabawie!
Kod należy skopiować i wstawić na swoją stronę. |
Hej, hej fajnie, że wróciłaś :D Zazdroszczę wakacji bo bardzo mi się marzy wyjazd do Włoch, ale jeszcze wszystko przede mną :D A Lemon Curd uwielbiam!
OdpowiedzUsuńLemon curd - uwielbiam ;D Chcę trochę, proszę :D
OdpowiedzUsuńpiękny kolor ma ten krem. słoneczny. a mój znajomy Włoch przyjechał do Polski. Śledzę jego podróż na fb, mam nadzieję, ze jego wspominania z Polski będą tak ładne jak Twoje z Włoch.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba wersja bez masła! Od razu lżej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam :) W wersji light również musi być dobry.
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten krem!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych wspomnień.. U mnie wspomnienia tegorocznego lata to wapno, zaprawa, farba, i galopada po sklepach za ustrzeleniem czegokolwiek co nie nadwyrężyłoby zbytnio naszego budżetu i w miarę nadawało by się na zapełnienie naszego mieszkanka.. Nic to odbiję sobie w przyszłym roku i zaplanuję jakieś wojaże.. teraz przynajmniej oko mogę nacieszyć ładem i porządkiem wszędzie panującym ;-)
OdpowiedzUsuńTez muszę zrobić taki krem :-)
Hej :) Chciałam tylko napisać, że banerek akcji jest tutaj: http://relishmeals.blogspot.de/p/banery-akcji.html
OdpowiedzUsuńLemon curd <3 w takiej wersji też muszę spróbować :>
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie :D tarta z takim czymś - mmm... pycha ;D
OdpowiedzUsuń