O tak! W kuchni lato w pełni (sezonowe produkty!), czego nie można powiedzieć o tym, co dzieje się za oknem. Chociaż dzisiaj, w końcu, po dwóch tygodniach ciągłego deszczu wyszło słońce! Jak tu nie świętować? :) Najlepiej zrobić to zajadając się świeżo upieczonymi jagodziankami z kruszonką.
Wypróbowałam już wiele przepisów na jagodzianki, jednak ten właśnie jest dla mnie najlepszy - słodkie, delikatne ciasto drożdżowe, pyszne jagody i chrupiąca kruszonka na wierzchu. A do tego szklaneczka ciepłego mleka.. I od razu robi się cieplej i bardziej wakacyjnie :)
Składniki:
Wypróbowałam już wiele przepisów na jagodzianki, jednak ten właśnie jest dla mnie najlepszy - słodkie, delikatne ciasto drożdżowe, pyszne jagody i chrupiąca kruszonka na wierzchu. A do tego szklaneczka ciepłego mleka.. I od razu robi się cieplej i bardziej wakacyjnie :)
Składniki:
- 500g mąki
- 1/2 szklanki cukru
- 2 jajka
- czubata łyżka masła
- szklanka mleka
- 50g świeżych drożdży
- szczypta soli
- 100g mąki, 50g masła, 50g cukru, opakowanie cukru waniliowego (kruszonka)
- ok. 500g jagód, 3 łyżki cukru, łyżka bułki tartej (farsz, wymieszać)
Przygotować rozczyn – do miski wkruszyć drożdże, dodać łyżkę mąki i cukru, zalać szklanką ciepłego mleka, dokładnie wymieszać i odstawić do wyrośnięcia.
Masło rozpuścić i zostawić do lekkiego przestudzenia. Mąkę przesiać przez sitko do dużej miski. Jajka ubić z cukrem. Do przesianej mąki dodać ubite jajka, wyrośnięty rozczyn, sól i przestudzone masło. Dokładnie wyrobić ciasto, przykryć miskę ściereczką i odstawić do wyrośnięcia – powinno podwoić swą objętość (ok. 1h - 1h 15minut).
Odrywać po małym kawałku ciasta, formować placuszki, nakładać jagody na środek. Dokładnie zlepić bułeczkę, tak aby nadzienie nie wyciekło podczas pieczenia. Układać jagodzianki na blaszce (zachować odstępy, ciasto jeszcze urośnie) i zostawić ponownie do wyrośnięcia (ok. 20minut). Posmarować rozmąconym jajkiem i posypać kruszonką. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok 15-20 minut (aż się zrumienią).
Zajadać, aż uszy będą się trzęsły! :D
mmmmmmmmm....deve essere una delizia!ciao!
OdpowiedzUsuńuwielbiam jagodzianki :)
OdpowiedzUsuńNieziemskie powiadasz? Chętnie bym zrobiła, ale najpierw muszę się udać na zbiór jagód do lasu, a tam taaakie komary :/ :)
OdpowiedzUsuńz takimi jagodziankami mozna poczuc sie jak nad morzem :)
OdpowiedzUsuńTwoje jagodzianki wyglądają przepysznie. Mam pytanko natury technicznej:) czy Tobie też wypływają podczas pieczenia jagody? U mnie na 16 jagodzianek ponad połowa była uszkodzona :(
OdpowiedzUsuńJagodzianki były tak pyszne, że wręcz je pożeraliśmy! Chcemy jeszcze!
OdpowiedzUsuńpusty talerzyk mówi wszystko :) smakowicie wyglądają!
OdpowiedzUsuńNiech mi tylko M przywiezie upragnione jagody , to i ja z nimi potańcuje :) A talerzyk bardzo wymowny :)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwoscia az pokazesz swoje torty !!!!:)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie. W dodatku jestem teraz taka głodna :P
OdpowiedzUsuńooooooo jagodzianyy! uwielbiam je, ale kolor mojej jamy ustnej po nich nie jest zbyt smakowity xD dziękuję za odwiedziny na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i zapraszam częściej :)
MadameBijou
kochana, ja miałam też ten problem, ale odzwyczaiłam się gdy zobaczyłam, że moje paznokcie naprawdę mają piękny kształt :)
OdpowiedzUsuńNie chcę krytykować, bo smaku nie znam, ale trochę nieśmiało napiszę, że z mojego doświadczenia wynika, iż ta ilość drożdży jest wręcz horrendalna. Korzystam z wielu starych przepisów, gdzie są podobne proporcje, więc gdy na dobrych blogach piekarniczych zauważyłam ilość drożdży takie jak 10 czy 15g byłam nieco nieufna... Teraz już wiem, że 15-20g na pół kilko mąki i niewielką ilość masła to proporcja jak najbardziej odpowiednia, ciasto może wyrasta odrobinę wolniej, ale jest znacznie bardziej lekkostrawne ;-)
OdpowiedzUsuńKubełek Smakowy - nie ma co być nieśmiałym! ;) Od tego właśnie są komentarze! Zawsze tak robiłam i jagodzianki bardzo mi smakowały, dlatego nic nie zmieniałam. Ale teraz będę miała to na uwadze, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńUff... Ja dużej zmiany nie widzę szczerze powiem, odkąd stosuję mniejsze ilości drożdży, ale rzeczywiście, ciasto jakby mniej... zalega na żołądku ;-) A poza tym... Drożdże wystarczają mi na dłużej i tym sposobem rzadko z rozczarowaniem patrzę na pustą półkę w lodówce, gdzie zazwyczaj sobie leżakują.
OdpowiedzUsuńKubełek Smakowy - dziękuję za rady, następnym razem zmniejszam ilość drożdży ;) Cieszę się, że o tym napisałaś! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń